Dlaczego Bad Gateway? Złe wyjście (rozwiązanie), czyli zła, nieprzemyślana decyzja znane są każdemu, kto trochę bardziej zagłębił się w życie. Smak porażki bywa gorzki, ale przemyślenia i obserwacje pozostają. To samo odnosi się do otaczającej nas rzeczywistości. Obserwacja otaczającego nas życia często ciśnie nam na usta mniej lub bardziej wybredne komentarze, począwszy od pospolitej łaciny kuchennej, na bardziej wzniosłych i pozytywnych emocjach skończywszy. Dlaczego nie dzielić się nimi z innymi? Daje to możliwość lepszego wzajemnego poznania, ale również swoistego katharsis dla osoby która się uzewnętrznia. Ów blog, przyjmuje formę dziennika szaleńca, który musi przelać swe myśli i podzielić się nimi z innymi. Terapia powiecie? - a kto jej dziś nie potrzebuje. Ostrzegam z wyprzedzeniem, iż pisze to co myślę, jestem skorpionem i nie zawaham się tego użyć. Jeśli ktoś poczuje się urażony - widać tak miało być. e-502 powstaje dla własnej przyjemności - oraz by podzielić się z Wami swoim światopoglądem i spostrzeżeniami, ale nie zamierzam oszukiwać samego siebie tylko po to by komuś nie było przykro. Mentalność Dr. House'a - skwituje ktoś - być może. W tym zwariowanym świecie jeszcze na tyle nie oszalałem by sam sobie wciskać kit, że jest inaczej niż jest. Zapraszam do czytania... a i jeszcze jedno - wszelka zbieżność nazwisk i postaci jest zakładana.

piątek, 1 kwietnia 2011

Zgryźliwy tetryk

Starzeję się... przynajmniej takie odczucie mam ostatnio oceniając otaczający mnie świat. Sam już nie wiem, czy to kwestia systemu wartości, czy fakt, iż przestaję rozumieć zachwyt "młodych ludzi" popkulturą i nauką - sam nie wiem. Po prostu nie trafiają w me gusta ostatnie superprodukcje wytwórni muzycznych, filmowych,a pojęcie o świecie i ogólny stan wiedzy młodzieży przyprawia mnie o mdłości. Ktoś kiedyś powiedział, iż prawdziwy zodiakalny skorpion uważa większość populacji za idiotów, a tylko część godna jest konwersacji z nim. Nie wiem czemu, ale to uczucie nasila się we mnie, szczególnie w stosunku do niektórych osób. Dodatkowo wspomagają ów uczucie doniesienia od moich przyjaciół prowadzących zajęcia na uczelni, dotyczące stanu wiedzy podopiecznych. I tu zaczyna się tetryczenie ;) - za moich czasów... :D. Przyznaję - sercem zatrzymałem się na przełomie lat '80/90. Nie rozumiem murzynów obwieszonych łańcuchami, sztuki opartej  na wielkim YO, pokazywaniu piersi i kręceniu tyłkiem. filmy oparte o  efekty specjalne w których broni się NY przed kosmitami, rozbłyskami z kosmosu itd. są po prostu parodią kina akcji. Czy został nam tylko Tarantino i Del Toro? Jestem audiofilem, wiec dla mnie liczyła się muzyka, wartość wokalna, teksty, współgranie obrazu z dźwiękiem (na teledyskach), pewien wręcz romantyzm. Obecnie wszystko sprowadza się do tego że, by być popularnym należy się roznegliżować i pobluźnić. Co z klimatem a la G'N'R, Bon Jovi, Europe etc. Nawet pop był przystępniejszy - kiczowate Pet Shop Boys niosło więcej przekazu niż dzisiejsi wokaliści Umbrella ela ela :D (no chyba że jest to reklama Resident Evil). To samo tyczy się stanu wiedzy. W tym aspekcie akurat zaczyna się tworzyć u nas swoisty American Dream, lub też druga Japonia (Yata!). Najgorszym jest fakt, iż nie potrafię sobie wyobrazić zatrzymania/odwrócenia tego procesu. Z jednego z najbiedniejszych, ale również najlepiej wykształconych krajów Europy, stajemy się państwem o zupełnie odwrotnych proporcjach, czy tego chcemy, czy nie. Mnie to osobiście przeraża. 
Tetryk.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz